Postprodukcja filmowa to nie tylko wielkie hollywoodzkie ujęcia jak w Terminatorze czy Transformersach, ale często detale, które pomagają ograniczyć budżet lub wręcz sprawiają, że pewne ujęcia stają się wykonalne.
W dzisiejszym odcinku podcastu rozmawiamy o tym, jak przemyślana postprodukcja wpływa na cenę spotu reklamowego.
Ujęcia stockowe kojarzą się w pierwszej chwili z czymś tandetnym. Od razu przychodzą nam na myśl sztuczne uśmiechy i uściski rąk. Wydawałoby się, że ciężko to wykorzystać w profesjonalnej reklamie.
I może tak jest, ale nam nie chodzi o wykorzystywanie surowych ujęć prosto ze stocka, tylko o umiejętne zaadaptowanie niektórych ich elementów tak, żeby cała kompozycja spełniała zamierzony efekt.
Solaris - jedyny taki autobus
Jedną z naszych prac jest reklama autobusu Solaris Urbino 18 Hydrogen, który miał być sprzedawany w wielu miastach na całym świecie. Chodziło o to, żeby pokazać efektowne ujęcia autobusu w konkretnych miastach, ale producent nie dysponował ujęciami tych miast.
Przy tym zdjęcia miały dotyczyć 18-metrowego autobusu, którego nie byłoby łatwo transportować po świecie, zwłaszcza, że autobus istniał wtedy tylko w jednym egzemplarzu pokazowym i miał dokładnie zaplanowany czas przed premierą. Ciężko by było, żeby ten jedyny egzemplarz był przewożony z miejsca na miejsce i zajmowany przez nas np. przez 2 tygodnie na planach zdjęciowych.
Można by powiedzieć “nie da się”, albo stworzyć astronomiczną wycenę, obejmującą przewożenie autobusu, zamykania ulic w miastach na całym świecie, wynajęcie dronów – ale kwota byłaby tak absurdalnie duża, że pewnie ten film w ogóle by nie powstał. Natomiast my znaleźliśmy ujęcia z drona z tych miast i w procesie postprodukcji wstawiliśmy animowany w 3D autobus w te prawdziwe ujęcia.
Czy widz może poznać, że te ujęcia autobusu zostały wykonane w 3D? To już kwestia doskonałego warsztatu naszych specjalistów, aby zrobić to tak, żeby nie można było tego dostrzec. A klient zyskuje przewagę sprzedażową, ponieważ może pokazać swój autobus np. na jednej z najbardziej efektownych ulic w mieście, do którego kieruje sprzedaż.
Ten film ma być wyjątkowy
Kiedyś chcieliśmy pokazać, że dana firma, dla której pracowaliśmy, miała siedziby na całym świecie.
Firma nie dysponowała materiałami z tych miejsca, a my kręciliśmy dla nich ujęcia lokalnie.
Nie chcieliśmy brać ujęć z typowych stocków, więc znaleźliśmy kontakty do firm, które zajmowały się produkcją filmową w danym kraju i kupiliśmy ujęcia np. z Maroka. Następnie w postprodukcji połączyliśmy je z całą resztą tak, aby jakościowo nie odbiegały od całego spotu. Tu dochodzimy do inteligentnego traktowania stocków. Nigdy nie używamy ich w stanie surowym, ale dopasowujemy jakościowo do naszych materiałów.
Compositing
Compositing to składanie ujęcia od podstaw z różnych elementów. Nie wszystko musi być zarejestrowane na planie. Pewne elementy można zamienić, podstawić z innych ujęć. W określonych przypadkach można podmienić pewne elementy – na przykład jeśli na planie zmieni się pogoda, można podmienić niebo na inne. Również jeżeli jakiś fragment scenografii nie pasuje do sceny, można go wymienić.
Ale to nie jedyne zastosowanie! Wyobraźmy sobie, że blisko planu zdjęciowego jednej sceny mamy piękny dom, który idealnie pasuje do kolejnej. Idealnie – poza widokiem, jaki ma za oknem. Tu są wieżowce, a w scenariuszu jest las. Compositing umożliwia podmianę tego widoku, a my zyskujemy cenny czas, bo nie robimy dodatkowych przerzutów ekipy i sprzętu.
Ostatnio robiliśmy takie ujęcie, w którym główny bohater strzelał palcami, a za nim gasły stopniowo latarnie do końca ulicy.
Nie wiem, czy na żywo byłoby to w ogóle możliwe, jeśli chodzi o system pracy latarni ulicznych.
Na planie nagraliśmy ujęcie w 20 min na greenboksie, a potem w kilka dni zrobiła to postprodukcja. Pozwoliło to na duże oszczędności, ponieważ plan zdjęciowy (ekipa, lokacje, sprzęt) generuje największe koszty.
Case study: Politechnika Poznańska
W reklamie Politechniki Poznańskiej to, co wymyśliliśmy, nie zmieściłoby się w podanym budżecie. A był to bardzo ciekawy pomysł, z którego żal było rezygnować.
Chcieliśmy umieścić w reklamie robota – dwa razy większego niż człowiek. Gdybyśmy budowali go od zera, to połowa kosztów budżetu poszłaby na sam model.
Najczęściej nagradzany przycisk do papieru na świecie
Znaleźliśmy ujęcie robota, który odpowiadał naszej wizji i na jego bazie wprowadziliśmy pewne zmiany, dzięki czemu stworzyliśmy nasz oryginalny projekt. Być może zastanawiacie się, dlaczego w takim razie nie stworzyliśmy tego robota od podstaw? Jesteśmy kreatywnym domem produkcji filmowej, mamy od tego najlepszych specjalistów.
Gdyby tworzyć robota od zera, trzeba by stworzyć koncepcję postaci, musiałby zostać narysowany przez grafika, następnie na tej podstawie musiałby zostać stworzony model 3D.
W opisanym przez nas tańszym sposobie, wizja wciąż pozostaje po stronie reżysera. Pod jego dyktando dokonywane są zmiany, np. wymiana pancerza, zmiana głowy, inny kształt barków, dodatkowy karabin na ręce. Tych zmian jest ogromnie dużo, tak aby projekt był unikatowy. Jedynie droga dojścia do finalnego etapu znacznie się skraca.
Gdyby nie wspomniane zabiegi, ten spot nie mógłby powstać. A szkoda, bo tak bardzo się spodobał, że dostał pierwsze miejsce na XVII Międzynarodowym Festiwalu Film AT:
Case Study: Saga
Ile widzisz misiów?
W reklamie Sagi mieliśmy do pokazania 5 pluszowych misiów, które tańczą w kuchni, przygotowując herbatę. Mimo że była to kilkuosobowa rodzinka, tak naprawdę dla nas był tylko jeden miś – jedna animacja, dostosowana tylko wyglądem do roli. Kiedy była tatą, to była większa, kiedy była dzieckiem, to była mniejsza, miała inne futerko, ubranko itp. Stworzenie szkieletu i zariggowanie każdego modelu osobno byłoby oczywiście 5 razy droższe – i tu tego uniknęliśmy.
Natomiast była tam jedna scena, w której jeden miś czaruje łapkami tak, że dzbanek z herbatą unosi się nad stołem i herbata wlewa się do dzbanka. Proces generowania cieczy w 3D jest pracochłonny i droższy. Dlatego tym razem wybrnęliśmy z tego w ten sposób, że dzbanek został zamontowany na żyłkach i potem w postprodukcji po prostu usunęliśmy te żyłki.
Co jest droższe: kilka godzin na planie czy kilka dni postprodukcji?
W pewnej skandynawskiej reklamie story wyglądało tak, że gdzieś eksplodował śnieg, obsypując okoliczne dachy i krzaki.
Tworzenie tego ujęcia (nie w trakcie zimy!) byłoby bardzo kosztownym i długotrwałym zadaniem. W naszym przypadku wystarczyło obrzucić samochód i drzwi za bohaterami, a resztę zrobiliśmy w postprodukcji.
Mieliśmy też klienta, który sprzedaje swoje produkty na całym świecie i w tej reklamie zostały nakręcone ujęcia packshotowe z produktami w jednym języku, a następnie w postprodukcji wymienialiśmy etykiety na odpowiednie języki na konkretne rynki. Dzięki temu uniknęliśmy kolejnego dnia zdjęciowego, a to właśnie on wygenerowałby największe koszty
Może się wydawać dziwne, że mówimy, że oszczędziliśmy kilka godzin na planie, a zastąpiliśmy to kilkoma dniami w postprodukcji. Jednak każda godzina na planie kosztuje naprawdę dużo, a nadgodziny kosztują progresywnie. Gdybyśmy mieli to zrobić na planie, weszlibyśmy w kolejny dzień zdjęciowy, co znacznie zwiększyłoby koszt reklamy.
Nie warto oszczędzać na planie, na czasie, który można przeznaczyć na aktorów, na lepsze nagranie danej sceny, jeśli potrzeba więcej dubli, to warto te duble zrobić. Natomiast jeśli potrzebujemy ujęć packshotowych, które można zrobić częściowo na planie, a potem pomóc sobie w postprodukcji, to to jest właśnie to, gdzie możemy znaleźć te oszczędności finansowe i czasowe.
Animacje 2D i 3D
Rzadko zastanawiamy się nad tym, co zmieniło się w technologii w ostatnich latach. Największa rewolucja dokonała się w animacji 2D i 3D.
Czasami nie chodzi nawet o oszczędności. Pewne rzeczy po prostu w ogóle by nie powstały w określonym budżecie. Praktycznie co roku przerabiamy to, gdy robimy “Być jak Ignacy”. Tam mamy zawsze bardzo ambitne plany. Natomiast liczba odcinków i warunki powodują, że musimy kombinować, musimy szukać rozwiązań, które nie obniżą jakości, a ograniczą budżet.
Dlatego jeden z sezonów został przeniesiony ze strefy 3D do przestrzeni unrealowej.
unreal jest po prostu szybszy. Odcinki były robione szybciej, lepiej pracowaliśmy kamerami, szybciej pracowaliśmy nad projektem i dzięki temu zmieściliśmy się w planowanej liczbie godzin.
W tym serialu często szukamy pomysłów na sprawniejsze tworzenie odcinków – np. wykorzystujemy prerenderowane animacje 3D, które mają potem zmieniane elementy typu reakcje oczu, ust itp. po to, żeby zoptymalizować koszty produkcji. Dzięki temu mogliśmy przeznaczyć budżet na faktyczne zdjęcia z aktorami, a nie coś, co jest tak naprawdę dodatkiem, nie stanowi trzonu informacji, która ma dotrzeć do klienta – w tym wypadku do dzieci.
Ktoś mógłby nam zarzucić brak kreatywności przez to, że korzystamy z gotowych elementów. Ale jest właśnie odwrotnie! Korzystanie z gotowych modeli, elementów animacji i adaptowanie ich daje większe możliwości klientom. Dzięki takiemu elastycznemu podejściu my umożliwiamy tworzenie produkcji. Bez tego wiele z nich by nie powstało.
Co dalej z branżą reklamową w dobie AI?
Sztuczna inteligencja coraz bardziej włamuje się do filmu, do animacji. My widzimy tu narzędzie do dokonywania rzeczy wielkich.
Nowe narzędzia pozwalają nam wykonywać rzeczy, które wcześniej były dla klienta za drogie. Na przykład świetnie się sprawdza na etapie opracowywania moodów, wizualizacji dla klienta. Myślę, że niedługo w w każdym domu produkcyjnym pojawi się operator AI, który będzie wspomagał produkcję na każdym etapie.